..
Szklanym Okiem

5 | 5628
 
 
2008-09-30
Odsłon: 1389
 

Wieża Kościelca

Ostatnia niedziela sierpnia to dobra data na wyjazd w góry, nasz cel to Kościelec. Po krótkiej naradzie ustaliliśmy, że wyjazd musi się odbyć oczywiście o 2.00 w nocy. Nie przewidzieliśmy jednego, jechaliśmy samochodem Daniela – trasę Skoczów – Zakopane pokonaliśmy w 2 godziny /rekord – zazwyczaj zajmuje nam to około 3-3,5 godz./ Na rondzie przed kuźnicami zameldowaliśmy się o 4-tej rano. Kierujemy się na stację BP, obowiązkowa kawa…
Samochód zostawiamy na parkingu, plecaki na ramiona i jazda do Doliny Gąsienicowej. Jak to bywa o tej porze dnia – do samego schroniska dochodzimy w czwórkę. Pierwsze napotkane osoby to turyści kręcący się koło Murowańca. Po drodze wita nas dolina przepięknym wschodem słońca. W schronisku kuchnia jeszcze nie działa, po krótkiej przerwie i kilku batonach ruszamy w kierunku zamglonego Kościelca. Do Przełęczy Karb nie mijamy nikogo – dopiero w okolicy podejścia widzimy 2 osoby kierujące się na Zawrat. Szczyt Kościelca jakby gra z nami w chowanego, pomaga mu w tym spora chmura. Na skałach pod samym szczytem pojawia się delikatne oblodzenie. Ostrożnie stąpając pniemy się w górę… Ostatnie przewyższenie kilka podciągnięci i jesteśmy. Szczyt Kościelca…, nie wiem kiedy ale chmura znikła. Skoczyła na Kozi Wierch, próbuje przedostać się do Doliny Pięciu Stawów ale wątpię by jej się to udało. Kozi stanął na jej drodze i niewzruszenie trzyma ją za ogon.
Sam Kościelec nie zaskoczył mnie niczym, może czasem wyjścia nadspodziewanie szybko – będąc na szczycie chciało się iść wyżej. Temu wrażeniu pomagała Świnica, Kozi oraz cała ściana Orlej. Kościelec wyrasta po środku doliny, można by z niego przeskoczyć na okoliczne wyższe szczyty ale jak… ?
Zejście zajmuje nam kilka „machnięć ogonem”, delektujemy się samotnością szczytu i drogi tylko my trzej nikogo w koło – byliśmy jedynymi osobami na szczycie oraz na szlaku. Pierwsza mijanka w okolicy Małego Kościelca. W Murowańcu czeka na nas herbatka z wiśniówką, kanareczki oraz chwila oddechu. Jeszcze tylko zejście do Kuźnic i obiad na Krupówkach. Krupówki, Krupówki tętnią życiem – dla mnie za dużo ludzi. Dużo, za dużo. Dlatego staram się omijać je dalekim łukiem, zdecydowaliśmy się na przejście z tłumem tylko dla czekającego na nas kotleta, dużej porcji frytek, sałatki i zimnego Żywca – tylko dlatego poddaliśmy się zjawisku stadnemu pędzącemu w dół Krupówek…
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 
2008-10-01 19:32:59
Wędrowanie po szlakach całkowicie samemu to coś zupenie unikalnego to jak inny typ turystyki. Polecam każdemu wybranie sie na szlak jeszcze w nocy tak aby spotkać wschód już na szlaku i mieć okazję delektować się porankiem całkowicie samemu.
Mona Lisa 2008-10-01 17:53:27
W obliczu dokonań wspinaczy i alpinistów często czuję się jak w górskim przedszkolu z powodu ograniczenia się (z przyczyn finansowych) do turystyki. Dlatego miło poczytać, że jeszcze ktoś po górach chodzi. A nawiasem mówiąc czy Kościelec rzeczywiście jest taki łatwy ? Sprawdzę to sama.
2008-10-01 13:10:41
i miło poczytać i miło popatrzeć


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd